x
  • rejestracja
    telefon +48 45 95 99 111
  • centrala
    +48 18 263 30 00
  • telefony alarmowe
    112, 999
  • Fundusze Europejskie
    WAŻNA INFORMACJA DLA PACJENTÓW- ZMIANA NUMERU DO REJESTRACJI PORADNI SPECJALISTYCZNYCH  +48 45 95 99 111

    Anestezjologia i Intensywna Terapia. Oddział, w którym ratuje się ludzkie życie

    2023-12-01
    < wróć do aktualności

    Oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii świadczy usługi dla całego szpitala. Trafiają tutaj nie tylko ofiary ciężkich wypadków. Personel przygotowuje pacjentów do operacji, opiekuje się nimi w trakcie i po zabiegach. Znieczula do badań, wykonuje liczne specjalistyczne zabiegi i znieczulenia do porodów. W szpitalu działa również Poradnia Anestezjologiczna, gdzie pacjenci przygotowywani są do operacji, oraz Poradnia Leczenia Bólu.

    Praca anestezjologa jest trudna, wymaga pełnego zaangażowania, pasji i dużo fachowej wiedzy oraz specjalistycznych umiejętności. Momentami fizycznie wyczerpująca. Cały personel poświęca się jej z pełnym oddaniem. W oddziale pracuje 20 specjalistów anestezjologów i lekarzy, 50 pielęgniarek oraz jedna rehabilitantka.

    Rozmowa z lek. med. Piotrem Marcinkiem, kierownikiem Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii w nowotarskim szpitalu.


    - Czym zajmuje się oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii?

    - Świadczymy usługi dla całego szpitala, konsultujemy pacjentów w stanach ciężkich na wszystkich oddziałach. Intensywna terapia, gdzie są leczeni pacjenci w stanie ciężkim czy krytycznym, to tylko część naszej pracy. Największym naszym działaniem to przygotowywanie pacjentów do zabiegów operacyjnych, znieczulanie, opieka w trakcie operacji, po zabiegach, na sali wybudzeń. Znieczulamy pacjentów do krótkich zabiegów na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, na oddziałach – ortopedii, chirurgii, neurochirurgii, ginekologii, do badań endoskopowych. Z naszego oddziału wywodzi się zespół resuscytacyjny. Jesteśmy wzywani do resuscytacji pacjentów w stanach nagłych na terenie całego szpitala. Prowadzimy również Poradnię Anestezjologiczną, gdzie wcześniej przygotowujemy pacjentów do operacji, oraz Poradnię Leczenia Bólu, która też jest pod naszą opieką. Konsultujemy wszystkich pacjentów w stanach zagrożenia życia. Z biegiem lat zwiększył się zakres działalności szpitala, powstał Oddział Neurochirurgii, a dla nas to dodatkowi pacjenci, którzy wymagają intensywnej terapii.


    - Do kogo skierowana jest Poradnia Leczenia Bólu?

    - Zgłaszają się pacjenci z nasilonymi, przewlekłymi dolegliwościami bólowymi, gdzie problem leczenia bólu przerasta kompetencje lekarza rodzinnego. Są to najczęściej bóle nowotworowe, neuropatyczne, przewlekłe, kiedy jest potrzeba stosowania silnie działających leków, innych metod niż farmakologiczne.


    - Kto trafia na Oddział Intensywnej Opieki Medycznej?

    - Są to pacjenci w stanach nagłego zagrożenia życia – ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, ale i z pozostałych oddziałów, jeśli ich stan zdrowia pogorszył się na tyle, że wymagają intensywnej opieki. Przyjmujemy też pacjentów z innych szpitali. Jeśli w danym ośrodku nie ma miejsca, to trafiają oni do ościennych placówek. Zajmujemy się pacjentami po urazach, wypadkach komunikacyjnych, upadkach z wysokości, w stanach niewydolności oddechowej, stanach ostrych, jak np. zapalenie płuc, niewydolności kardiologicznej, ze wstrząsem kardiogennym, po zatruciach, z ciężkimi zakażeniami, we wstrząsie septycznym, z krwotokami, niewydolnością wątroby, po udarach, itp. Kolejną grupą są pacjenci pooperacyjni, wymagający inwazyjnych metod leczenia. Przypadki, gdzie zachodzi konieczność przedłużonej sztucznej wentylacji, gdzie występuje krwawienie pozabiegowe i stan pacjenta jest niestabilny. Są to głównie pacjenci z naszego regionu, ale również turyści, osoby po wypadkach górskich, komunikacyjnych. W naszym szpitalu jest Odział Neurochirurgii, więc mamy dużo pacjentów z urazami wielonarządowymi i czaszkowo-mózgowymi. 



    - Jak wygląda praca w oddziale, którym pan kieruje?

    - Jest bardzo trudna, wymaga dużego zaangażowania, pasji, ogromnej fachowej wiedzy i specjalistycznych umiejętności. Medycyna bardzo szybko się rozwija, więc też musimy za tym podążać. Ważna jest aktualizacja wiedzy, dokształcanie się i zdobywanie nowych umiejętności. To praca pod presją, w dużym stresie. Stosujemy agresywne metody leczenia, silnie działające leki i każda decyzja, którą podejmujemy, ma swoją konsekwencję. Każde działanie, które towarzyszy ratowaniu pacjenta, w pewnych sytuacjach może dać efekt niepożądany. Musimy szybko modyfikować leczenie, w zależności od tego, jak pacjent reaguje. Nie każdy nadaje się do takiej pracy, dotyczy to również lekarzy. Jest to praca w trudnych warunkach, bardzo wymagających. W dużej mierze fizyczna. Mamy urządzenia, które pomagają w masażu serca, ale zanim założymy aparat, trzeba wykonywać zabieg reanimacyjny ręcznie. Do tego przekładanie chorych. Jest to praca psychicznie obciążająca. Wymaga też sprawności fizycznej. Pacjent obłożnie chory jest sedowany, więc dla pielęgniarek to duży wysiłek. Ale dzięki ich pracy i staraniom, mamy pacjentów zadbanych i zaopiekowanych.


    - Lekarze muszą też brać na swoje barki ciężar poinformowania rodziny o stanie zdrowia pacjenta i przekazać również te złe wiadomości...

    - Jest to trudne dla nas, ponieważ często krewni są w szoku, wynikającego z zachorowania bliskiej osoby. Umiejętna rozmowa z rodziną chorego jest bardzo ważna. Wymaga cierpliwości i wyrozumiałości, bo reakcje bliskich są bardzo różne. Szczególnie trudne są rozmowy o śmierci. Informowanie o złym rokowaniu. Dużym obciążeniem psychicznym dla nas jako personelu jest też to, że mamy świadomość, że nie wszystkich pacjentów jesteśmy w stanie uratować.


    - Jak zmienia się praca oddziału na przestrzeni lat?

    Pierwotnie intensywna terapia zajmowała się stanami ostrymi. Podejmowało się agresywne leczenie, mające na celu wyprowadzić pacjenta z takiego stanu. Teraz jest coraz więcej osób w zaostrzonym stanie chorób przewlekłych – jak przewlekłej niewydolności oddechowej, krążenia - związanych ze starzeniem się. Nie jesteśmy w stanie wyleczyć chorób przewlekłych. Czasem udaje się pacjenta wyprowadzić z takiego stanu, ale często efekt końcowy nie jest zadowalający. Zdarza się, że pacjenci, którzy wyjdą z intensywnej terapii, są mocno wyniszczeni chorobą, niezdolni do samodzielnego życia i umieszczani w ośrodkach opiekuńczych. Świadomość, że nie zdołaliśmy pacjentowi w pełni pomóc, jest też dużym obciążeniem. Są też sytuacje, że udaje się wyprowadzić pacjentów w stanach bardzo ciężkich. Trwa to długo, często wymagają późniejszej rehabilitacji i leczenia specjalistycznego, ale niektórzy w pełni wracają do zdrowia.


    - Ilu pacjentów jednocześnie oddział może przyjąć?

    - Mamy 9 miejsc intensywnej terapii i jest to liczba często niewystarczająca. Od 4 lat mamy plany rozbudowy i remontu Intensywnej Terapii, zwiększenia miejsc izolowanych. Liczymy, że w miarę możliwości uda się pozyskać środki i przeprowadzić remont. Na szczęście nie mamy problemów personalnych, nie brakuje anestezjologów, dzięki zrozumieniu dyrekcji, unowocześniliśmy sprzęt w oddziale i spełnia on wszystkie standardy. 


    - Z pewnością jednym z najtrudniejszych momentów dla personelu był wypadek na Giewoncie podczas pamiętnej burzy w 2019 roku. Jak pan zapamiętał ten dzień?

    - To, co się stało, przerosło swoim rozmiarem możliwości jednego szpitala. W takich momentach ważna jest koordynacja działania, żeby wszystkie jednostki w regionie uczestniczyły w akcji ratunkowej. Część poszkodowanych trafiła do nas. Był to okres wzmożonej mobilizacji. Ważna była logistyka, żeby każdy szybko otrzymał pomoc. Nikogo z lekarzy nie trzeba było zmuszać, żeby przyszedł do pracy. Była pełna mobilizacja na naszym oddziale. Pracownicy przyszli po godzinach i zajęli się poszkodowanymi. Personel szpitala, w tym z całego naszego oddziału został za to uhonorowany Odznaką za Zasługi dla Ochrony Zdrowia przez Ministra Zdrowia.


    - Czym różni się Oddział Intensywnej terapii od innych szpitalnych oddziałów?

    - U nas są pacjenci w stanie ciężkim. Jak wchodzi się na oddział, to najpierw rzuca się w oczy duże nagromadzenie sprzętu, rurek, kabli. Każdy pacjent ma łóżko specjalistyczne z możliwością zmiany pozycji, zważenia, ze specjalistycznym materacem przeciwodleżynowym, respirator. Jest kilkanaście pomp infuzyjnych, służących do podawania leków, wysoce specjalistyczny sprzęt monitorujący. Pacjent u nas jest najczęściej poddawany specjalistycznym zabiegom. Albo są to pacjenci wprowadzeni w stan śpiączki farmakologicznej albo poddawani płytszej lub głębszej sedacji. Chodzi o zapewnienie im komfortu leczenia.


    - Można odwiedzać pacjentów na Intensywnej Terapii?

    - Tak. Mimo że część z nich wprowadzona jest w stan sedacji, ale dochodzą do nich różne bodźce. Dla nich bardzo ważny jest kontakt z rodziną. Nawet jeśli nie mogą odpowiadać, to słyszą głos. Ważne, żeby ten kontakt był. Ze względu na ciągły ruch i dużą ilość zabiegów, odwiedziny poddane są pewnym restrykcjom. Liczba osób jest ograniczona podczas odwiedzin. Na oddział nie wpuszczamy dzieci ze względu na to, że byłoby to dla nich zbyt traumatyczne przeżycie. Odwiedzający muszą się dostosowywać do rygorów. Często trzeba poczekać, aż skończą się zabiegi przy chorym.


    - Jak zachowują się pacjenci, którzy wybudzają się ze śpiączki?

    - Oni raczej nic nie pamiętają, albo pamiętają niejasne szczegóły. Większość pacjentów nie ma zachowanej pamięci tego, co się wydarzyło. Są najczęściej po traumatycznych przeżyciach, jak reanimacje, ból, który towarzyszy urazom. 


    - Oprócz lekarzy i pielęgniarek, kto jeszcze pełni ważną rolę w oddziale?

    - Ważna i często niedoceniana jest praca rehabilitantów. Są to osoby, które bezpośrednio pracują z pacjentem. Usprawniają go, są łącznikiem między łóżkiem a światem zewnętrznym. Rola dobrej rehabilitacji w przywracaniu pacjenta do normalnego funkcjonowania w procesie leczenia, zwłaszcza na ostatnim etapie, kiedy chcemy odłączyć pacjenta od respiratora, jest nie do przeceniania. To dział, który jeszcze często w Polsce nie jest traktowany tak poważnie, jak na to zasługuje.


    - Co ważne dzięki dyżurom anestezjologów, pacjentki, które decydują się na poród w Nowym Targu, mogą w każdej chwili otrzymać znieczulenie. Nie wszystkie szpitale to oferują.

    - Od 3 lat dyżurujemy na dyżurach jest trzech anestezjologów, którzy całodobowo zabezpieczają pracę intensywnej terapii i bloku operacyjnego. Jest też od trzech lat anestezjolog dyżurujący na oddziale ginekologiczno-położniczym, co zwiększa bezpieczeństwo pacjentek. Każda pacjentka ma u nas uzyskania znieczulenia zewnątrzoponowego podczas porodu. Jest to najskuteczniejszą metodą łagodzenia bólu porodowego. Nie wszystkie szpitale takie znieczulania oferują, u nas jest to standard i coraz więcej pacjentek z tego korzysta.