Niedawno
środki masowego przekazu informowały o tym, że wojewódzkie
służby sanitarno-epidemiologiczne podczas rutynowego badania wody w
Podhalańskim Specjalistycznym Szpitalu im. Jana Pawła II wykryły
biologiczne zanieczyszczenie. Sytuacja po szybkiej reakcji Szpitala
bardzo szybko wróciła do normy, ale przy okazji chcemy przypomnieć,
że tego typu sytuacja w placówkach służby zdrowia zdarzają się
dość często i dla pacjentów czy personelu nie stanowią żadnego
zagrożenia. Warto też podkreślić, że woda w sieci jest w naszym
szpitalu przez cały czas monitorowania przez służby sanitarne.
Niedawno
środki masowego przekazu informowały o tym, że wojewódzkie
służby sanitarno-epidemiologiczne podczas rutynowego badania wody w
Podhalańskim Specjalistycznym Szpitalu im. Jana Pawła II wykryły
biologiczne zanieczyszczenie. Sytuacja po szybkiej reakcji Szpitala
bardzo szybko wróciła do normy, ale przy okazji chcemy przypomnieć,
że tego typu sytuacja w placówkach służby zdrowia zdarzają się
dość często i dla pacjentów czy personelu nie stanowią żadnego
zagrożenia. Warto też podkreślić, że woda w sieci jest w naszym
szpitalu przez cały czas monitorowania przez służby sanitarne.
Wykrycie
jakiegoś zanieczyszczania biologicznego co jakiś czas w wodzie z
sieci wodociągowej zdarza się co jakiś czas praktycznie w każdej
placówce zdrowotnej. Ale najważniejsza informacja dla pacjentów to
fakt, że tego typu sytuacje nie są niebezpiecznie w jakikolwiek
sposób dla zdrowia i życia ludzi. -Chcę
uspokoić, że nie było tutaj żadnego zagrożenia dla zdrowia
pacjentów, którzy u nas się leczą - mówi Marek Wierzba,
dyrektor Podhalańskiego Specjalistycznego Szpitalu im. Jana Pawła
II w Nowym Targu. - Wojewódzka stacja sanitarna zaleciła szybko
szpitalowi działania zmierzające do wyeliminowania bakterii. -
Polegało to na tym, by mocniej podgrzać wodę użytkową w
szpitalu. Niektórzy w szpitalu mogli tego doświadczyć. M.in. z
kurka z zimną wodą leci woda gorąca - wyjaśnia dyrektor Wierzba.
- Nie jest to stan zanieczyszczenia taki, z jakim byśmy sobie nie
poradzili. Wierzba wyjaśnia, że bakterie legionelli żyją i
rozwijają się bardzo dobrze w układach zamkniętych ciepłej
wody. Jest to zmora wszystkich instytucji, które takie układy u
siebie mają. Woda użytkowa bowiem ze względów technicznych i
ekonomicznych podgrzewana jest do temperatury 55-60 stopni. Takie
warunki są dla tych bakterii dobrym środowiskiem do rozwoju.
Dlatego cyklicznie wykonujemy badania wody, a gdy wzrasta poziom
tych bakterii, należy całą wodę znacznie podgrzać - mówi
dyrektor Marek Wierzba.