Zakład Opiekuńczo-Leczniczy jest jednostką organizacyjną Podhalańskiego Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II w Nowym Targu i obecnie posiada 73 miejsca. Niestety praktycznie zawsze wszystkie są zajęte. To efekt starzenia się społeczeństwa i większej liczby osób w podeszłym wieku, wymagających całodobowej opieki.
Wykwalifikowany personel zapewnia tutaj pielęgnację i kontynuację leczenia osób przewlekle chorych. Chodzi o przypadki osób, które przebyły leczenie szpitalne, mają ukończony proces diagnozowania, leczenia operacyjnego lub intensywnego leczenia zachowawczego i nie wymagają już dalszej hospitalizacji w oddziale szpitalnym. Jednak ze względu na stan zdrowia i pogłębiającą się niepełnosprawność oraz brak możliwości samodzielnego funkcjonowania w środowisku domowym, wymagają stałego nadzoru lekarskiego, profesjonalnej pielęgnacji i rehabilitacji.
Rozmowa z drem Jackiem Jancelewiczem, lekarzem internistą i geriatrą, pracownikiem Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego Podhalańskiego Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II w Nowym Targu.
- Kto
trafia do Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego?
- Są to osoby którym
brakuje opieki, leczenia oraz rehabilitacji. Mam więc tutaj na myśli
pacjentów bez możliwości leczenia przyczynowego, którzy nie mogą
przebywać w domu. Bardzo często są to przypadki, w których osoby
te nie mają opieki rodziny. I trafiają tutaj często pacjenci u
schyłku chorób i życia, wymagający, nazwijmy to, opieki przewlekłej.
Wielu chorych jest leżących, wymaga nawet karmienia, a prawie
zawsze opieki. Oni są na tyle schorowani, że nie można się nimi
opiekować w domu, ich bliscy nie są w stanie sobie z tym poradzić. Bywa też tak, że rodzina wyjechała za granicę i nikt nie jest w
stanie zapewnić im nawet podstawowej opieki.
- Są to zatem pobyty długoterminowe?
- Z reguły to pobyty do końca życia. Zdarza się, że część pacjentów wraca do domu, jeśli rodzina na przykład wraca z zagranicy lub zmieniają miejsce pobytu. Ale regułą jest, że właśnie większość pacjentów przebywa tutaj z nami do końca życia.
- Warto wyjaśnić, że
każdy pacjent jest otoczony wszechstronną opieką.
- Dokładnie tak. Pacjenci
mają codzienny program usprawniania, z reguły biernego, ale też
aktywnego. Mają opiekę psychologa, terapeuty zajęciowego, a także
oczywiście lekarską i pielęgniarską. Część pacjentów jest
żywiona specjalnymi dietami dożołądkowymi. Pacjenci ci nie mogą
jeść, wymagają specjalistycznego żywienia, które mają tutaj
zapewnione.
- Społeczeństwo się starzeje, więc jak mniemam jest problem z wolnymi miejscami?
- Obserwujemy to w całym
kraju. Jest coraz więcej pacjentów, którzy nie mają opieki w
domu, a są to seniorzy. Dzieci często są za granicą i siłą
rzeczy pacjenci wtedy nie mają opieki. Wiele osób jest też u nas, mówiąc wprost, z przyczyn socjalnych. Mogliby znaleźć odpowiednią
dla ich stanu opiekę w swoich rodzinach, ale są samotni. Ich bliscy
wyemigrowali, to powszechne zjawisko, szczególnie u nas na Podhalu.
Starsi ludzie zostali tutaj, a ich dzieci czy bliscy są w USA,
Wielkiej Brytanii czy Norwegii. I chcę tutaj podkreślić, że jest
to problem, który narasta i będzie coraz powszechniejszy.
- Jest też zapewniona opieka psychologiczna. Rozumiem, że dla pacjentów to trudna sytuacja?
- Myślę, że dla każdego
z nas byłaby to trudna sytuacja – przebywać najczęściej właśnie
z dala od bliskich. Co prawda, każdy z pacjentów jest otoczony
wszechstronną opieką i pomocą medyczną, ale nie są u siebie w
domu. Inna sprawa, że wiele osób jest otępiałych. Występuje to w chorobie Alzheimera, ale mamy też otępienia starcze czy zwykłe.
A pacjent nie może przecież tylko leżeć i być karmiony. Zawsze
wymaga terapii, która często jest złożona. Poza terapią
zajęciową, psychologiczną jest też usprawnianie, żeby nie doszło
do odleżyn i żeby pacjenci mieli w ciągu dnia zajęcie. Elementem
przewlekłej opieki jest nie tylko karmienie, aktywizacja ruchowa,
ale też aktywizacja umysłowa. To bardzo ważne w podeszłym wieku,
żeby pacjenci mieli terapię psychologiczno-zajęciową. Nie chodzi
tylko o depresję czy przygnębienie. Bardzo ważne jest w wieku
podeszłym, żeby pacjentów aktywizować.
- Można więc określić, że cały dzień to różnego rodzaju formy opieki i leczenia.
- Pobyt
w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym to nie tylko
leżenie, karmienie i przewracanie. To terapia psychologiczna,
zajęciowa, ruchowa, opieka pielęgniarska, lekarska. Przygotowujemy
też różnego rodzaju akcje i wydarzenia. Zdarzają się, tak jak
ostatnio, koncerty z kolędami, ale i występy zespołów
regionalnych. Są u nas też bardzo pomocni studenci z popularnej
„Podhalanki”. Organizujemy również imprezy urodzinowe, gdy
któryś z pacjentów osiąga wiek 100 lat – staramy się to
odpowiednio uczcić.
- Patrząc szerzej, rozumiem, że ZOL-ów będzie musiało być więcej, bo społeczeństwo się starzeje?
- Trzeba zacząć od tego, że dotychczas w państwie polskim nie ma sensownej polityki senioralnej. Na razie politycy nie zwracają na to uwagi, ale na pewno można mówić już o kryzysie opieki senioralnej. Zakładów Opiekuńczo-Leczniczych, Domów Pomocy Społecznej będzie brakowało z każdym rokiem coraz więcej. Kolejna ważna kwestia – nie mamy w Polsce praktycznie domów opieki dziennej, a to umożliwiłoby takich pacjentów aktywizować. Wiele osób zajmuje się swoimi rodzicami i na dzień mogliby oddać ich do takiego domu, a po południu odebrać. Tego brakuje, ale i braki są na każdym innym szczeblu, jeśli chodzi o opiekę dzienną, całodobową czy nawet Domów Pomocy Społecznej. Miejsc w takich placówkach jest na pewno stanowczo za mało. Nie przesadzę na pewno, jeśli powiem, że czeka nas tutaj duży kryzys.
- Obecnie większa liczba osób dożywa sędziwego wieku.
- Na pewno żyjemy dłużej
– i coraz większa część społeczeństwa jest w zaawansowanym
wieku. Kolejna sprawa – kiedyś pacjenci nie byli tak intensywnie
leczeni, jak obecnie. Medycyna poszła do przodu – mamy coraz lepsze
leki, sprzęt i wiedzę, i dzięki temu przedłużamy życie.
Podstawowe schorzenia, jak sercowo-naczyniowe i otępienne, są coraz
lepiej leczone. Ale jednocześnie taki pacjent automatycznie wymaga
specjalistycznej opieki. Czasem konieczne jest leczenie żywieniowe.
Faktem jest, że w społeczeństwie
obserwujemy przewagę seniorów. A oni często będą wymagać opieki
złożonej nie tylko egzystencjalnej. U nas opieka to nie tylko
pielęgniarska – zespół specjalistów jest złożony. To
fizjoterapeuci, psycholodzy, terapeuta zajęciowy. A, tak naprawdę, mało kto wie, że w ogóle taki zawód jest. Do tego pielęgniarki,
lekarze.
- Sami pacjenci są chętni do aktywnego spędzania dnia?
- Oczywiście z tym bywa różnie – jak wszędzie i w każdej sytuacji. Ale żeby pacjent był zdrowy, trzeba go aktywizować, bo brak aktywizacji jest zły dla zdrowia. Zdrowie to nie tylko zdrowie fizyczne, ale też psychiczne, społeczne. Definicja jest bardziej złożona niż nam się wydaje. Żeby pacjent był zdrowy, musi być aktywizowany, musi mieć program zajęć, realizować program dnia. Nad tym pracuje cały zespół, nie tylko pielęgniarki, chociaż one mają największą rolę. Większość pacjentów jest leżących, z zaburzeniami poznawczymi, u schyłku życia. Wtedy się koncentrujemy na jakości życia, żeby ich nie bolało, mieli ciepło, byli nakarmieni, byli przewinięci, umyci. U schyłku życia taka opieka jest trudna i po prostu w domach ludzie często nie są w stanie temu podołać. Po to są Zakłady Opiekuńczo-Lecznicze.
- Powiedział pan, że są tu osoby z chorobą Alzheimera. To przejaw naszych czasów?
- To cecha wielkich zespołów geriatrycznych: otępienia, zaburzenia słuchu, wzroku, problemy z odżywianiem, zespołami kruchości w wieku starczym, wyniszczeniem, nietrzymanie moczu i kału. To wielkie problemy geriatryczne, z którymi się stykamy. I jednym z nich jest właśnie różnego rodzaju otępienie. A choroba Alzheimera jest najczęstszym typem otępienia, a my zazwyczaj mamy pacjentów w ostatnim stadium tego problemu geriatrycznego. Oni leżą, prawie nie mają zdolności poznawczych, wymagają opieki, karmienia, pojenia, przewijania. To smutne obrazy, a co gorsza tych otępień jest coraz więcej. Kiedyś średnia wieku była niższa i większość nie dożywała tego. Niestety, nie ma też cudownego leku farmakologicznego na otępienie. Tutaj chroni nas, a w późniejszym okresie leczy aktywizacja. Często seniorzy siedzą w domu sami, a to zła sytuacja i tutaj np. bardzo pomocna jest terapia zajęciowa.
- Aktywizacja, ruch, aktywność umysłowa powoduje, że będziemy dłużej sprawni?
- Co znamienne, przede wszystkim będziemy dłużej sprawni, jak będziemy dłużej pracować. Brytyjczycy mają bazy danych i stwierdzili, że ludzie chorują, jak przejdą na emeryturę. Żeby nie chorować, polecam wszystkim, żeby nie iść na emeryturę. A więc aktywny tryb życia i praca jak najdłużej się da, to powoduje dłuższe życie w zdrowiu.